Piłka jest po mojej
stronie? Tak napisałam? Hmm... No, dobrze, przyznam się.
Stosuję taki zabieg
retoryczny w ramach ustawicznych lekcji dodawania sobie animuszu po
jakiejś cięższej potyczce ze swoim parkinsonizmem. Kiedy wiem, że
wprawdzie nie poległam, ale strachliwie podkuliłam ogon i chwila
minie, nim znowu wyprostuję kark, hardo zadrę głowę i powiem Panu
P. - spadaj! A właściwie to syk tej treści wydobędzie się ze
mnie ostry jak brzytwa, sprzeciwu nieznoszący i strach siejący
większy, niż decybele krzyku. Muszę się jednak w sobie zebrać,
nim stanę się taką zimną suką, bo nie jest to najwyraźniej mój
stan naturalny. Jednak nie niemożliwy do osiągnięcia i
osiągnięciem swego rodzaju jest tego świadomość!
Gdy już jestem
pozbierana, zimna i sycząca – poskromienie rozbuchanego Pana P.
murowane! Ostrzegam jednak przed nadmiernym triumfalizmem, bo ten
stan osłabia czujność niezbędną we współżyciu z tyranem.
Słowem, dobrze jest nie schlebiać oprawcy rozczulając się nad
sobą, ale nauczyć się przewidywać dotknięcie lubieżnych macek i
zrobić unik. Klasycznym tego przykładem jest pływanie, podczas
którego Pan P. zdaje się w ogóle nie zdejmować łapsk z moich
nóg. Wystarczy jednak, że co klika minut dostanie po tych łapskach
dzięki masażowi, a odpuści i 45 minut na basenie należy do mnie!
Może nie ma w tym nic odkrywczego, ale dopóki działa, chwalę się
swoimi metodami walki z Panem P.
- Ty masz Parkinsona?
Niemożliwe!- to ciągle najczęstsza reakcja na uprawiany przeze
mnie swoisty coming out. Pytana dlaczego tak się obnoszę z chorobą,
zwykłam odpowiadać, że wolę sama dawać przyzwolenie na głośne
komentarze, niż słyszeć pokątne szepty: „jak jej się ta głowa
strasznie trzęsie”. Ale może to tylko pół prawdy? Może chciwie
nadstawiam ucha na pełne niedowierzania okrzyki na wieść, że
sypiam z Panem P. ? Skomplikowana jest ludzka natura...
- W szczególności
kobieca! – już słyszę ten, rzucony półgębkiem, leitmotiv
męskich rozmów. Tyle, że panowie są pewni zgłębienia źródeł
skomplikowania babskiej natury. No to, skąd się ona bierze? Ano z
absolutnego, jakoby, braku logiki w naszych słowach i czynach!
- Wiecie, moi drodzy płci
obojga, czym mi pachnie ten sąd? Płycizną i stęchlizną, jak
każdy anachroniczny schemat myślowy.
Już bym sobie
pofilozofowała, przemieściłam się jednak na chwilę do
telewizora, żeby zobaczyć „co tam, panie, w polityce”, a tu
taka gratka! Niczym w prezencie, poseł Jarosław Gowin
skompromitował ostatecznie męski prymat logicznego myślenia,
mówiąc przed chwilą w Faktach po Faktach: „w sprawach
światopoglądowych stawiam na zdrowy rozsądek”. I to ze
śmiertelnie poważną miną! On, który mentalnie nigdy nie opuścił
kościelnej kruchty! Ma prawo mieć takie poglądy, tylko dlaczego
przy okazji obraża zdrowy rozsądek? Mój w każdym razie obraził,
choć obiecuję podnieść się po tym ciosie (sic!)
Gdy się już podniosę,
pierwsze kroki skieruję na basen – przecież dziś środa, a
ostatnio utarło się, że w ten dzień pływamy z Tubylcem
wieczorami. Muszę jeszcze tylko letnie giezło przewiewne (straszny
dziś upał!) zmienić na jakieś portki, bo tak jest wygodniej w
przebieralni. Zatrzymałam się na chwilę nad tym zdaniem, bo
wprawdzie poraża „oczywistą oczywistością”, ale przecież
jest przejawem kolejnej rewolucyjnej odsłony w moim życiu...
- Ty w spodniach?! - po
telefonicznym drucie wykrzyczała niedawno swoje zdumienie
Emigrantka. I zapowiedziała natychmiastowy przyjazd z Berlina, aby
mój rozbrat z powłóczystymi szatami zobaczyć na własne oczy. W
te pędy więc wysłałam jej mailem zdjęcie - niech się kobieta
nie męczy, tym bardziej, że jest, co oświadczyła ze zgrozą,
menopauzalna... Wielkie mecyje, ja byłam i przeżyłam. A w sprawie
zmiany szat powłóczystych na spodnie? Chyba jasne, że to Pan P.
zdarł ze mnie falbaniaste, tęczowe suknie, którymi z lubością
zamiatałam ulice dwóch epok: słusznie minionej i tej …
wymarzonej. Jednak moje marzenia nie przewidywały metamorfozy
kobiety odrobinę artystowskiej w tuzinkową sportsmenkę, jaką się
stałam u boku samozwańczego oblubieńca, Pana P.
(Uwaga,Tubylec coś
pohukuje... ) No i masz babo placek! Dostałam komunikat znad
telewizora (mecz futbolowy!), że on nie jedzie na basen, a ja się i
tak już spóźnię! Ale jestem wściekła! To nie mógł mi ten
genialnie zorganizowany (w przeciwieństwie do mnie, co wciąż
słyszę) Tubylec wcześniej dać jakiegoś znaku? Chyba widział, że
się zasiedziałam przy kompie? Ufff, wdech, wydech, wdech, wydech...
Trochę mi przeszło. -
Ale tylko trochę! – rzucam (niby) sobie a muzom, ale w stronę
meczowiska. Bez odzewu. I nagle przypomina mi się złota maksyma
pani Halszki, u której pomieszkiwałam na studiach. Pamiętam, że
kiedyś krzątałyśmy się w kuchni przygotowując „coś na ząb”
dla panów oddających się swoim rozrywkom w salonie pełnym
bibelotów i starych mebli. Bo trzeba wiedzieć, że był to dom
przedwojennej inteligencji i krąg emerytowanego pana mecenasa rżnął
w brydża, a nie za futbolówką ślepił po ekranie. Co nie
przeszkadzało panom, że ślepi byli w swojej pasji, bo gdy miałam
im zanieść jakiś półmisek i w popłochu jęłam zdzierać
fartuch, wkroczyła pani Halszka. - Daj spokój dziecko, nawet,
gdybyś tam naga weszła, nikt nie zauważy – przemówiła głosem
doświadczonej kobiety, ale na jej ustach błąkał się uśmiech
pobłażania. Ja byłam raczej zbulwersowana. - Jak to, młode ciało
studentki nie ruszy tych piernikowych dziadków?! - prychałam po
kątach. To było 35 lat temu. A dziś? Dziś, choć nie osiągnęłam
jeszcze wieku pani Halszki, tzw. życiowej mądrości (którą tak
wykpiwała Osiecka) mam chyba w nadmiarze. I pewnie z racji kumulacji
asocjacji (hat-trcik rymowany!) doświadczeń rozmaitych, co siądę
i piszę, to mi wychodzi poemat dygresyjny.
Do rzeczy zatem, czyli
zamiany szat powłóczystych na portki. Mówię, że to przez Pana
P., choć on by pewnie – z tym upodobaniem do moich kończyn
dolnych - wolał pohulać pod długą szeroką spódnicą...
Niedoczekanie twoje, lubieżniku! Nawet, jak mi się omsknie jeden
basen, to ci nie odpuszczę i dalej będę cię zamęczać sportując
się ile dam radę. A w giezłach do ziemi się nie da, ot i cała
tajemnica. W szafie zwisają tedy smętnie zapomniane suknie, raz po
raz zazdrośnie zerkając na codziennie pożądane portki. Czasem,
gdy po nie sięgam, wydaje mi się nawet, że gdzieś z głębi szafy
dobiega mnie szelest dyskretny: „o czasy, o obyczaje...”
Fakt, trochę się
pozmieniało. Że niemal zrezygnowałam z feret długaśnych i
wskoczyłam w portki, to jednak tylko rejestracja zmiany „po
powierzchni zjawisk”, jak pamiętam ze szkoły. Z chwilą, gdy
dopadł mnie Pan P. zmieniłam coś więcej, bo i styl życia, i
sposób myślenia. Dla mnie to była rewolucja.
Przestałem obgryzać paznokcie... cokolwieczek to znaczy... Jurgiel
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twojego bloga jednym tchem i przyznam ,że jesteś konsekwentną kobietę i na pewno dasz sobie radę.
OdpowiedzUsuńBuziaczki i powodzenia
Danka
Dzięki! Bardzo się staram, bo... nie mam innego wyjścia:-)
Usuńwłaśnie, coklwieczek to znaczy? A gdy już nie obgryzasz, to dobrze, czy źle, bo nie wiem którą ze swoich "życiowych mądrości" mam uruchomić. Może wpadniemy z Tubylcem, żeby to obgadać - już słyszę ten Wasz chichot: czekaj tatka latka...
OdpowiedzUsuńCzekaj tatka?????? Kacha, nie ściemniaj bo się rozpuknę ze śmiechu. Ty może i przyjedziesz, ale ten Twój Tubylec... Przecież on poza redakcją nie zna niczego innego... No i u mnie w ogrodzie nie kopie się piłki, a na trzepaku nie uprawia innych sportów, zaś wódkę chłodzi się w studni... Całuski
UsuńUwiodła mnie szczególnie ta studnia... I Tubylec nie będzie musiał chodzić (z kulą, więc nie drwij) po lód! A w ogóle to podsunąłeś mi pomysł - muszę zanotować, a efekty wkrótce na blogu:-)
UsuńKasia, super pomysł na bloga, jest niesamowity, interesujący, czyta się go deski do deski. Gratuluję pomysłu i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za walkę z panem P.
Buziaczki.Monika
Dzięki, Monisiu, za entuzjazm i dobre słowo. Wbrew pozorom wsparcie jest mi potrzebne...
UsuńKaśka, co tu dużo gadać! Bierzesz gnoja za łeb
OdpowiedzUsuńi mam wrażenie, że Pan P o tym wie...Kasia będę tu zaglądać i polecać innym. Dobra robota kochana!!! Boże, jak Ty pięknie piszesz!!!!!
Też wzięłaś mnie za łeb tym komentarzem. Dzięęęęki.
OdpowiedzUsuń