środa, 7 sierpnia 2013

Utopię waszą utopię - Lao Che czy UE?

Gdy słuchałam (po wielokroć i z ulubieniem) płyty „Gospel” Lao Che – jednego z ciekawszych dziś, jak sądzę, polskich zespołów muzycznych – podziwiałam zręczność gry słowem Spiętego. I nie robił tego Dobaczewski tylko „sztuka dla sztuki”, bo uderzał celnie, jak choćby w „Hydropiekłowstąpieniu” ze słynną frazą „utopię waszą utopię”. Ale czy wówczas przypuszczałam, że wieszczy? Nie! Wiem to dopiero teraz, a mimo to nie jestem pewna, czy za utopienie bydgoskich snów o basenowej (i nie tylko) potędze mam winić kasandryczne umiejętności Spiętego, czy dobrodziejkę Unię Europejską? Albo może urzędników, którzy o te dobrodziejstwa w naszym imieniu zabiegali?
Po stronie pewników jest fakt, że Bydgoszcz miała się w tym roku wzbogacić w wielki, ultranowoczesny obiekt sportowy z basenem (co nas z Tubylcem szczególnie interesowało, bo blisko domu). I obiekt powstał, ba – nawet to wyczekiwane Centrum Kultury Fizycznej i Sportu UKW otworzyło swe podwoje, ale szkopuł tkwi w ostatnich trzech literach nazwy. UKW to Uniwersytet Kazimierza Wielkiego i tylko tam studiujący wstęp mają do sportowego Eldorado pobudowanego za, bagatela, blisko 31 milionów! Dacie wiarę?! Mieszkańcy na najnowocześniejszy obiekt sportowy w mieście mogą sobie tylko popatrzeć przez płot!
To absurdalne, szczególnie, że zachodzi poważna obawa czy studenci UKW zdołają zapełnić (nieodżałowany) basen, wielofunkcyjną salę sportowo-widowiskową z trybunami na 1,5 tys. widzów i trzema boiskami oraz 3,5 tys m kw sal ćwiczeniowo-wykładowych... Wiosną, gdy obiekt świecił pustkami tłumaczono to sesją, teraz alibi stanowi przerwa wakacyjna, ale chyba nie od myślenia, więc każdy racjonalnie podchodzący do sprawy zapyta: kto ten obiekt utrzyma? Trzeba bowiem wiedzieć (a ja wiem, gdyż Tubylec badał tę sprawę dogłębnie), że skoro Centrum zostało pobudowane z środków unijnych (w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego), nie może teraz liczyć na finansowanie ani z resortu, ani z miasta, ani z biletów, bo działalność komercyjna przez 5 lat jest zabroniona! Tak stanowią unijne przepisy i wprawdzie „darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda”, ale – gdy się postarać – można mieć wpływ na jakość przekazywanego konia. Warunek to złożenie prawidłowego wniosku, a podobno (jak wykazało śledztwo Tubylca) ten z UKW nie zakładał objęcia regułami pomocy publicznej, co udaremnia udostępnianie Centrum dla celów innych, niż dydaktyczne. I tak koło się zamyka: bydgoszczanie dumni z pięknego obiektu sportowego być mogą, ale nie mogą zeń korzystać.
Co mnie tak naszło, by pastwić się nad kolejnym polskim gigantem na glinianych nogach, który hucznie otwarty, z czasem zemrze cichcem? Otóż przerwa remontowa na basenie, gdzie chodziliśmy dotychczas z Tubylcem i konieczność poszukania innej pływalni. A że o przysłowiowy „rzut beretem” mamy tę w nowo wybudowanym Centrum, to się w człowieku zagotowało! Szczęśliwie, emocje udało się nam schłodzić w wodach basenu położonego na drugim końcu miasta, gdzie zadebiutowaliśmy z Tubylcem w miniony poniedziałek. I będziemy tam jeździć przez najbliższy miesiąc, bo choć akurat pływać Pan P. lubi i nigdy mnie w wodzie nie opuszcza, to nasze nadwerężone zębem czasu kręgosłupy po basenie hardo się prostują. Zatem warto!
Wespół z Tubylcem nie odpuszczamy też (po chwilowej mej niemocy) rowerom i tylko żar lejący się z nieba powoduje zakłócenia na linii porozumienia, bo ja (jakem sowa) chcę się wynurzać z domu dopiero wieczorową porą, a w Tubylcu sportowy duch ożywa wcześniej. Wczoraj jednak nawet po 19-tej wyjście na dwór równało się wejściu w jakąś lepką magmę i dopiero powiew wywołany jazdą na rowerze przywrócił mi raźniejszy przepływ krwi w żyłach. Wkrótce miała się ona jednak (w nas obojgu) zagotować, bo rowerowy szlak wiódł obok Centrum Kultury Fizycznej i Sportu UKW. A tam cisza i spokój, nieustająca (nie mylić z sesją!) sjesta ...
Ale oto, uwaga, jest szansa, że wszystko się zmieni.
Zrazu rozśmieszyła, a potem zeźliła mnie notka, na którą właśnie natrafiłam w jednej z bydgoskich gazet. Jej tytuł „Studenci UKW pływają za darmo” sugeruje, że oto dobre panisko chce żakom odrobinę luksusu zafundować i darmo ich ukąpie. Żeby na ten gest zasłużyć, trzeba mieć legitymację studencką, albo … decyzję o przyjęciu na studia na UKW w roku 2013/14 – tak szeroki gest ma dobry pan! My jednak wiemy, że ten pan nie ma innego wyjścia, a pusty obiekt coraz bardziej kłuje w oczy. Myślał więc dobry pan, myślał i wymyślił... A że najpewniej pracuje tylko do 15.00, to godzina ta stanowi cezurę dla jego pomysłów i basen też jest czynny do godz. 15.00. W samym środku wyjątkowo skwarnego lata, gdy połowa pływalni w mieście jest zamknięta i próżno szukać gdzieś ochłody! A przydałaby się na rozgrzane głowy, bo doprawdy już nie wiadomo komu powinniśmy być bardziej wdzięczni: dobremu (swojskiemu) panu czy Unii dobrodziejce?
PS. Wpadłam na szatański pomysł: a gdyby tak dobremu panu z UKW podesłać upierdliwego Pana P.? Nie żebym komuś źle życzyła, ale Pan P. uwielbia pracę po godzinach.

6 komentarzy:

  1. To może by tak na studia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpadłam na ten pomysł i zapowiedziałam już Tubylcowi, że zapiszemy się na Uniwersytet Trzeciego Wieku. A, co!

      Usuń
  2. Całkiem serio! Gdyby to był sposób (ten UTW) na korzystanie z basenu za darmo,to też jesteśmy chętni!!!
    Pozdrawiam z S:)
    P.S. Aktualnie jestem na etapie wypominania Jeremu,że odwiódł mnie od zakupu basenu,który miał stanąć w ogrodzie! Temat basenu jest aktualny nie tylko w Bydgoszczy!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że nie tylko w Bydgoszczy, ale wyobraźcie sobie, jak to działa, że za rogiem masz pływalnię, która na ogół świeci pustkami, a ty z niej korzystać nie możesz. Rozumiem, gdyby była prywatna - mówi się trudno, ale tak?!

      Usuń
  3. Płynę z Wami na Uniwersytet Trzeciego Wieku! Studenci-emeryci ożywią ten basen :-)
    Pozdrawiam,Bo

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahoj, przygodo, co to nie znasz metryki!

    OdpowiedzUsuń