Gdy
słuchałam (po wielokroć i z ulubieniem) płyty „Gospel” Lao
Che – jednego z ciekawszych dziś, jak sądzę, polskich zespołów
muzycznych – podziwiałam zręczność gry słowem Spiętego. I nie
robił tego Dobaczewski tylko „sztuka dla sztuki”, bo uderzał
celnie, jak choćby w „Hydropiekłowstąpieniu” ze słynną frazą
„utopię waszą utopię”. Ale czy wówczas przypuszczałam, że
wieszczy? Nie! Wiem to dopiero teraz, a mimo to nie jestem pewna, czy
za utopienie bydgoskich snów o basenowej (i nie tylko) potędze mam
winić kasandryczne umiejętności Spiętego, czy dobrodziejkę Unię
Europejską? Albo może urzędników, którzy o te dobrodziejstwa w
naszym imieniu zabiegali?
Po
stronie pewników jest fakt, że Bydgoszcz miała się w tym roku
wzbogacić w wielki, ultranowoczesny obiekt sportowy z basenem (co
nas z Tubylcem szczególnie interesowało, bo blisko domu). I obiekt
powstał, ba – nawet to wyczekiwane Centrum Kultury Fizycznej i
Sportu UKW otworzyło swe podwoje, ale szkopuł tkwi w ostatnich
trzech literach nazwy. UKW to Uniwersytet Kazimierza Wielkiego i
tylko tam studiujący wstęp mają do sportowego Eldorado
pobudowanego za, bagatela, blisko 31 milionów! Dacie wiarę?!
Mieszkańcy na najnowocześniejszy obiekt sportowy w mieście mogą
sobie tylko popatrzeć przez płot!
To
absurdalne, szczególnie, że zachodzi poważna obawa czy studenci
UKW zdołają zapełnić (nieodżałowany) basen, wielofunkcyjną
salę sportowo-widowiskową z trybunami na 1,5 tys. widzów i trzema
boiskami oraz 3,5 tys m kw sal ćwiczeniowo-wykładowych... Wiosną,
gdy obiekt świecił pustkami tłumaczono to sesją, teraz alibi
stanowi przerwa wakacyjna, ale chyba nie od myślenia, więc każdy
racjonalnie podchodzący do sprawy zapyta: kto ten obiekt utrzyma?
Trzeba bowiem wiedzieć (a ja wiem, gdyż Tubylec badał tę sprawę
dogłębnie), że skoro Centrum zostało pobudowane z środków
unijnych (w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego), nie może
teraz liczyć na finansowanie ani z resortu, ani z miasta, ani z
biletów, bo działalność komercyjna przez 5 lat jest zabroniona!
Tak stanowią unijne przepisy i wprawdzie „darowanemu koniowi w
zęby się nie zagląda”, ale – gdy się postarać – można
mieć wpływ na jakość przekazywanego konia. Warunek to złożenie
prawidłowego wniosku, a podobno (jak wykazało śledztwo Tubylca)
ten z UKW nie zakładał objęcia regułami pomocy publicznej, co
udaremnia udostępnianie Centrum dla celów innych, niż dydaktyczne.
I tak koło się zamyka: bydgoszczanie dumni z pięknego obiektu
sportowego być mogą, ale nie mogą zeń korzystać.
Co
mnie tak naszło, by pastwić się nad kolejnym polskim gigantem na
glinianych nogach, który hucznie otwarty, z czasem zemrze cichcem?
Otóż przerwa remontowa na basenie, gdzie chodziliśmy dotychczas z
Tubylcem i konieczność poszukania innej pływalni. A że o
przysłowiowy „rzut beretem” mamy tę w nowo wybudowanym Centrum,
to się w człowieku zagotowało! Szczęśliwie, emocje udało się
nam schłodzić w wodach basenu położonego na drugim końcu miasta,
gdzie zadebiutowaliśmy z Tubylcem w miniony poniedziałek. I
będziemy tam jeździć przez najbliższy miesiąc, bo choć akurat
pływać Pan P. lubi i nigdy mnie w wodzie nie opuszcza, to nasze
nadwerężone zębem czasu kręgosłupy po basenie hardo się
prostują. Zatem warto!
Wespół z
Tubylcem nie odpuszczamy też (po chwilowej mej niemocy) rowerom i
tylko żar lejący się z nieba powoduje zakłócenia na linii
porozumienia, bo ja (jakem sowa) chcę się wynurzać z domu dopiero
wieczorową porą, a w Tubylcu sportowy duch ożywa wcześniej.
Wczoraj jednak nawet po 19-tej wyjście na dwór równało się
wejściu w jakąś lepką magmę i dopiero powiew wywołany jazdą na
rowerze przywrócił mi raźniejszy przepływ krwi w żyłach.
Wkrótce miała się ona jednak (w nas obojgu) zagotować, bo
rowerowy szlak wiódł obok Centrum Kultury Fizycznej i Sportu UKW. A
tam cisza i spokój, nieustająca (nie mylić z sesją!) sjesta ...
Ale
oto, uwaga, jest szansa, że wszystko się zmieni.
Zrazu
rozśmieszyła, a potem zeźliła mnie notka, na którą właśnie
natrafiłam w jednej z bydgoskich gazet. Jej tytuł „Studenci UKW
pływają za darmo” sugeruje, że oto dobre panisko chce żakom odrobinę luksusu zafundować i darmo ich
ukąpie. Żeby na ten gest zasłużyć, trzeba mieć legitymację
studencką, albo … decyzję o przyjęciu na studia na UKW w roku
2013/14 – tak szeroki gest ma dobry pan! My jednak wiemy, że ten
pan nie ma innego wyjścia, a pusty obiekt coraz bardziej kłuje w
oczy. Myślał więc dobry pan, myślał i wymyślił... A że
najpewniej pracuje tylko do 15.00, to godzina ta stanowi cezurę dla
jego pomysłów i basen też jest czynny do godz. 15.00. W samym
środku wyjątkowo skwarnego lata, gdy połowa pływalni w mieście
jest zamknięta i próżno szukać gdzieś ochłody! A przydałaby
się na rozgrzane głowy, bo doprawdy już nie wiadomo komu
powinniśmy być bardziej wdzięczni: dobremu (swojskiemu) panu czy
Unii dobrodziejce?
PS.
Wpadłam na szatański pomysł: a gdyby tak dobremu panu z UKW
podesłać upierdliwego Pana P.? Nie żebym komuś źle życzyła, ale Pan P. uwielbia pracę po godzinach.
To może by tak na studia?
OdpowiedzUsuńWpadłam na ten pomysł i zapowiedziałam już Tubylcowi, że zapiszemy się na Uniwersytet Trzeciego Wieku. A, co!
UsuńCałkiem serio! Gdyby to był sposób (ten UTW) na korzystanie z basenu za darmo,to też jesteśmy chętni!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z S:)
P.S. Aktualnie jestem na etapie wypominania Jeremu,że odwiódł mnie od zakupu basenu,który miał stanąć w ogrodzie! Temat basenu jest aktualny nie tylko w Bydgoszczy!!!
Pewnie, że nie tylko w Bydgoszczy, ale wyobraźcie sobie, jak to działa, że za rogiem masz pływalnię, która na ogół świeci pustkami, a ty z niej korzystać nie możesz. Rozumiem, gdyby była prywatna - mówi się trudno, ale tak?!
UsuńPłynę z Wami na Uniwersytet Trzeciego Wieku! Studenci-emeryci ożywią ten basen :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,Bo
Ahoj, przygodo, co to nie znasz metryki!
OdpowiedzUsuń